A A A

Bank, w którym nie ma pieniędzy

Ostatnią w końcu sytuacją, w której w chwili obecnej z powodzeniem stosuje się przeszczepy allogeniczne, a nawet ksenogeniczne, są przypadki, gdzie przeszczep ma do spełnienia rolę wyłącznie mechaniczną. Oczywiście nie dotyczy to przeszczepów nerek, które mają spełniać niezwykle złożoną czynność. Dla pełnego obrazu wspomnimy jednak o tych przeszczepach, które z uwagi na swą bierną rolę otrzymały nazwę homostatycznych. Jeżeli np. przeszczepiamy kawałek kości w miejsce ubytku spowodowanego urazem lub schorzeniem, to przeszczepiony fragment stanowi pomost, po którym rozrasta się własna tkanka kostna. Sam natomiast przeszczep stopniowo ulega resorpcji i zniszczeniu, ale równocześnie ubytek zostaje wypełniony przez tkankę organizmu biorcy. Bez przeszczepu ubytek nie uległby wypełnieniu, gdyż tkankom zabrakłoby podpory, po której mogłyby się rozrastać. W tym przypadku mamy jakby wyścig dwu procesów — niszczenia przeszczepu i zastępowania go własną tkanką. Ponieważ jednak przeszczep homostatyczny i tak ulega resorpcji, nie musi być żywy w momencie przeszczepiania. To nasunęło myśl, aby gromadzić wycinki tkanek spełniających rolę mechaniczną w organizmie i chroniąc je przed rozkładem przechowywać na wypadek potrzeby. W ten sposób powstały instytucje zwane bankami tkankowymi. W ostatnich latach oddają one coraz większe usługi chirurgii plastycznej, a szczególnie ortopedii, w związku z rosnącą stale liczbą wypadków. Jedne z nich posługują się tkankami pobranymi ze zwłok ludzkich, inne zaś korzystają z tkanek zwierzęcych. Zanim jednak do tego doszło, upłynęło wiele lat poświęconych badaniom, próbom oraz walce z nieufnością i przesądami. Gdy bowiem w roku 1670 van Mekeren wykonał z powodzeniem przeszczep z kości psa u rosyjskiego szlachcica rannego w pojedynku, musiał go pod groźbą klątwy kościelnej usunąć. Dziś natomiast bank tkankowy w Lyonie (Francja) zaopatruje w konserwowaną tkankę kostną pobraną od cieląt nie tylko Francję, ale kilka krajów sąsiednich.